|
Pracownik
Wydziału Gospodarki Komunalnej Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w N., mgr
Stanisław F. wystosował następujący list do Halinki W., przebywającej na
studiach w Warszawie:
"Urocza
sąsiadeczko!
Jesień
jest dzisiaj w ogrodzie i krzak, który w lesie zasłaniał mi Twoje okno, stoi
ogołocony z liści. Cóż z tego, kiedy nie zobaczę w oknie Twojej Miłej Buzi,
której brak mi jak rozmów z Tobą. Już przeszło dwa miesiące staram się zastąpić
te rozmowy listami. Czy niezbyt Cię męczy ta korespondencja? Napisz.
Byłem
wczoraj na spacerze nad rzeką. Wróciły do mnie wspomnienia tego niezapomnianego
wieczoru, kiedy rozmawialiśmy długo o sensie istnienia, a potem noc otworzyła
się nad nami, gdyśmy wracali ku miastu, księżycem wielkim jak bochen chleba.
Kiedy stałem nad rzeką, zdawało mi się, że jeszcze słyszę Twój głos w szumie
wiatru, głos Twego Przyjaciela...
Nie piszę
Ci, że stale myślę o Tobie, bo to nieprawda. Nie piszę, że żyć bez Ciebie nie
mogę, bo przecież żyję i nawet niekiedy jest mi dobrze. A przecież dałbym wiele
za chwile rozmowy z Tobą o wersyfikacji Konstantego Ildefonsa. Wiele myśli na
ten temat przychodzi mi teraz do głowy, ale nie mam ich komu zwierzyć.
Nieczęsto się zdarza, żeby dwoje ludzi rozumiało się tak dobrze, jak ja z Tobą,
Przyjacielu. Piszę P r z y j a c i e l u, bo przecież to przypadek, że jesteś
dziewczyną i nie na tym zasadza się sens naszej Przyjaźni, którą wiesz jak
cenię wysoko. Myślałem, że będę w Warszawie w zeszłym tygodniu w sprawach Prezydium,
ale ubiegł mnie Kociołek z wydz. oświaty. Tak więc rozwiały się moje marzenia,
że znowu posłyszę Twój głos, że znowu zobaczę Twoje oczy, ciekawe świata. Cóż,
nie umiem przepychać się łokciami. Czasem martwię się tym, że jestem jakiś inny
niż ludzie, którzy mnie otaczają, ale niekiedy bywam z tego dumny.
Znowu
wróciłem do starych Greków i znajduję w
nich to, co mnie tak pociąga w rozmowach z Tobą: zrozumienie spraw ludzkich,
mądrość i dobroć. Zwłaszcza Ajschylosa jakbym na nowo odkrywał i spędzam z Nim
wiele wieczorów. Ale ten Przyjaciel nie zastąpi mi jednak Przyjaciela z vis a
vis, który w dalekiej Warszawie może czasem o mnie pomyśli.
Nie
zapominaj o wiernym przyjacielu. Całuję Cię bezczelnie w loczek...
Staszek"
Adresatka
odebrała list tuż przed wykładem i przeczytała go ukradkiem, chroniąc przed
wzrokiem profesora.
- Coś
ciekawego? - spytała dziewczyna siedząca obok.
Nie -
powiedziała Halinka. - Jeden facet z Żyrardowa chce się ze mną koniecznie
przespać. |